No właśnie nic się nie chce przez ten upał,ale przyznam sie Wam,że czasem mnie juz nosi,żeby cos zmajstrować,ja juz jestem tak skonstruowana,że nie usiedze w miejscu.A że niejako siedzenie mam narzucone z góry,to przynajmniej jakies projekty obmyślam,żeby później ruszyć z kopyta.A siedzę,bo upał niemiłosierny,moje dzieci od rana już chcą do ogródka,sprawy basenowo-terenowe...;) No więc chcąc nie chcąc siedzę i pilnuję.
Czasem coś na szybko przemaluję,bo fajnie schnie,czasem kilka krzyżyków na kanwie zrobię,ale głównie to stara czasopisma wnętrzarskie wertuję.
Ale wieczorami staram sie jednak maszyne odpalić,a na dowód tego mam zdjęcia,które dzisiaj udało mi sie zrobić,bo uszyte rzeczy juz leżały od tygodnia, a ja nie miałam jak fotek popstrykać...tak że ponaglana przez pewne osoby niniejszym prezentuję: :))
Znowu muffinki,ale co ja poradzę na to...jak one się mnie tak trzymają...
Do niebieskiego i rózowego kompletu będą jeszcze łapki kuchenne,tylko muszę skończyć je szyć,bo w międzyczasie coś innego mi się w ręce dostało...
A tutaj jeszcze ściereczka do poprzedniego kompletu i czapeczka którą sobie uszyłam tym razem na dzbanek,strasznie nie lubię kiedy w ogrodzie muszę rózne owady odganiać od picia,a taka czapeczka sprawdza się świetnie;)
Kto się upominał o nowe posty,tym razem ma chyba juz przesyt,a tu się następne rzeczy szyją,więc jak tylko będę miała czas zrobic fotki,to na pewno pokażę:))
Życzę Wam miłego tygodnia,może nie aż tak upalnego....