Jeszcze w starym roku pokażę to z czym się mordowałam od lata,najpierw usuwanie niezliczonych powłok starej farby,szlifowanie,polerowanie,później odstała swoje bo z braku czasu nie miałam kiedy sie za nia zabrać.Aż nadszedł grudzień i chcąc nie chcąc,trzeba było zakasać rękawy i do roboty.Biegaliśmy z nią z piwnicy na piętro kilka razy,malować można było tylko na górze,bo w piwnicy ciemno i wilgoć,ale malowalismy dopiero kiedy chłopcy juz spali,bo inaczej miała bym niezliczone odciski palców uwiecznione w farbie;))
Później trzeba było uszyć pościel,materacyk,koleżanka zorganizowała dno z dykty.Zdążyliśmy:))
Moja chrześniaczka ma urodziny przed samymi Świętami,ale impreza była w drugi dzień Świąt.Żeby było wszystko tak jak sobie wymarzyłam,to jeszcze wyszukałam piękną lalę-bobaska którą dostała w Wigilię pod choinkę,a w drugi dzień Świąt do kompletu kołyske.Powiem Wam,że było warto,dziecko zwariowało na punkcie tego bobaska,a kołyska to już było mega dopełnienie;))
Bardzo sie cieszę,że ze starocia,który plątał się od lat po domku gospodarczym udało mi sie zrobic cos co długo będzie cieszyło małą dziewczynkę i pozostanie w naszej rodzinie jeszcze przez wiele lat,kto wie może jeszcze jakies dzieciątko będzie się w niej bujać....a ma juz starowinka 72lata.Niezły wynik ,co?
Życzę Wam wszystkim dobrego,spokojnego roku,niech ten nowy czas będzie dla Was łaskawy:)
pozdrawiam
Agnieszka.