W tym roku czerwony kolor dopadł mnie dużo wcześniej niż zwykle,zazwyczaj dom ubierałam w czerwienie w połowie grudnia, Świąt bez czerwonego koloru sobie po prostu nie wyobrażam.A tutaj ledwo lato powiedziało "do widzenia"ja poczułam nieodpartą potrzebę czerwonego wokół siebie.Na razie tylko kuchnia,żadnych świątecznych motywów,co to to nie;))Ale po prostu chyba potrzebowałam już trochę energetycznego doładowania,pastele zwyczajnie mnie zmęczyły.
Zdjęcia robione na raty,ale cały czas cos przekładam,dokładam,chowam,więc raczej nie ma szans pokazac stanu obecnego:))
Gwiazdkę,a w zasadzie cztery gwiazdki dostałam w ramach wymianki,niedługo napiszę o tym więcej,również cudny zaparzacz jest efektem wymianki:))O tym też będzie później;))
A prążkowaną miseczkę kupiłam ostatnio w Pepco,były jeszcze cudne błękitne,ale jak mówiłam,pastelom na razie dziękujemy;)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanego i jeszcze ciepłego weekendu listopadowego:))
Agnieszka.
Fajnie tak przestawiać i cieszyć oczy swoje i nasze oczywiście ;))
OdpowiedzUsuńWspaniałego wolnego i cudownych wieczorów z nami - kisss
Me encanta!!!
OdpowiedzUsuńAnna
I dla mnie okres zimowo świąteczny to właśnie kolor czerwony połączony z bielą,beżem,szarym.Cudownie to wszystko wygląda! Co do miseczki pepcowej-też chciałam sobie taką zakupić ale u mnie zostały same błękitne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Taak, czerwień o tej porze roku nie bez powodu cieszy się takim uznaniem z naszej strony. Toż to sama energia. Ja się jeszcze powstrzymałam od czerwieni w kuchni ale nie wiem na ile mi jeszcze starczy silnej woli :))) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWszysztko cudowne, ale ta czerwona brytfanka powala, napisz proszę gdzie ją dostałas?? Twoje aranzacje sa takie... .domowe, bardzo mi się tu podoba.
OdpowiedzUsuńTa forma żeliwna jest dość stara,wyszperałam ją kiedyś na stryszku,rewelacyjnie piecze się w niej chleb;))
UsuńOj widze Agnieszko , że i Ty przepadłaś. Z czerwienią do twarzy Twojej kuchni.A metalowe wiaderko w gwiazdki skradło moje serce. Cudne jest..pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyglądają te czerwone akcenty w kuchni:) Wszystko bardzo ładnie prezentuje się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kolor czerwony uwielbiam, bardzo mi się podoba Twoja kuchnia, pięknie jej w tych czerwieniach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
kiedyś wpadł mi w oko taki zaparzacz - śliczny jest
OdpowiedzUsuńU mnie czerwony to tylko na święta!!! choć zgodzę się że czasem potrzeba mocnego akcentu by dodał energii w takie nostalgiczne dni i wieczory jakie mamy teraz :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam**
Twojej kuchni bardzo pięknie w kroplach czerwieni:))))pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńTez mam tak w tym roku z czerwienią. Już zaczyna u mnie gościć:)
OdpowiedzUsuńOj...pięknie jest u Ciebie:):)
OdpowiedzUsuńczerwone dodatki wspaniale wyglądają:)
OdpowiedzUsuńBardzo przytulnie w Twojej kuchni, tak domowo:D A możesz mi zdradzić, gdzie kupiłaś tą nadstawkę na blat, na te różne różności? :)
OdpowiedzUsuńMoja nadstawka to góra od biurka,kupione w Jysk;)
UsuńPiękne te czerwone akcenty!!! Milusio u Ciebie :))) Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńpięknie :)
OdpowiedzUsuńświetna ta nadstawka na blacie!!! Tyle rzeczy wyeksponowałas.... I tez mi sie zachciało czerwieni......
OdpowiedzUsuńdobrze wiesz że ja uwielbiam twoje prace i aranżacje :)
OdpowiedzUsuńJakie cudne wiaderko, idealnie pasowałoby do mojego mieszkania, ale nie martw się, tak tylko sobie podziwiam z daleka ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam CI Ę za tą czerwien wokól siebie.Jak chodzę po sklepach i widze juz w pelni wyeksponowane dekoracje swiateczne dwa miesiace przed swietami( dzisiaj w Agacie wpadlam na 10 min wracajac z Makro bo polujemy na lampe w obnizonej cenie) to az mnie otrzepuje.Obojetnie przeszlam nie wzruszona.Az sie boje kazdego dnia jak ide do pracy aby na galerii marketu gdzie pracuje nie wlaczyli kolęd.W zeszlym roku jak zaczeli 15 listopada to grali je do polowy lutego.Jedno i to samo na okreta.Bokiem czlowiekowi ten klimat swiateczny pozniej wychodzi:) Mnie twoje pastele wciaz zachwycaja w mojej kuchni:) Nie wyobrazam sobie ich nie mieć.Ten dzbanek z warzechami gdzie nabyty?
OdpowiedzUsuńPati,nie denerwuj się już tak bardzo,chobyś pod każdym postem mi pisała,że Cię ta czerwien irytuje,to i tak przy niej zostanę;))Doskonale wiem o czym mówisz,jak pracowałam w handlu,to też miałam dość kolend od początku grudnia i mikołai od listopada.Ale spokojnie,u mnie poza czerwonymi akcentami nie znajdziesz choinki,ani czerwonych skrzatów.Po prostu potrzebuję czerwieni,która dla mnie jest nie tylko kolorem typowo świątecznym,ale dodaje mi energii w nieraz pochmurne i deszczowe dni jesienne.Pastele już mnie zmęczyły,chyba nie ma sensu otaczać się czymś,co nas nie cieszy.Tak więc wybacz,ale czerwony będzie u mnie obecny do samych Świąt,a nawet dłużej;)
UsuńCzerwona kropla prezentuje sie u Ciebie świetnie :-)
OdpowiedzUsuńPiękne dodatki czerwieni, zima zawsze rozgrzewają
OdpowiedzUsuńLubię czerwone dodatki w jesienno-zimowym sezonie. Dogrzewają ;)
OdpowiedzUsuńI wcale się nie gniewam, że wokół robi się powoli świątecznie. Przecież czas tak szybko biegnie, nacieszmy się tą atmosferą...
Ty po prostu ładujesz już akumulatory na zimę:)
OdpowiedzUsuńTeż zaczęłam już szyć w czerwonych kolorach, ale u mnie pojawią się pewnie w okolicach grudnia:)
Takie czerwone drobiazgi i wesoło i świątecznie nastrojowo się robi :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie jaskrawe elementy , bo rozweselają otoczenie <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie - blog.lawendowykuferek.pl
U mnie czerwienie rzadko goszczą, bo...nie mam gdzie schować moich pasteli:-)
OdpowiedzUsuńTwoja czerwień bardzo mi się podoba!!
Pozdrawiam ciepło